Ostatnio w mediach polskich i zagranicznych pojawiły się informacje o tym, że banki choć się do tego nie przyznają, to z pewnością sprawdzają swoich klientów nigdzie indziej jak na lubianych serwisach społecznościowych.
Do nie dawna większość normalnie myślących osób wiedziała, że do takich rzeczy posuwają się przyszli szefowie firm. Dlatego niekiedy naprawdę nie opłaca się pisać o sobie wszystkiego, pokazywać się w pod wpływem alkoholu, w negliżu czy też w innych nie zręcznych sytuacjach, w jakich pracodawca widzieć nas raczej nie powinien. Tego typu sposoby stosują również banki, gdy chodzi o kredyty. Ale w jakim celu?
Otóż jeśli klient ubiega się o kredyty, pożyczkę gotówkową czy chociażby pożyczkę bez bik pod zastaw domu wypełnia wniosek i wraz z wymaganymi załącznikami i dokumentami dostarcza je do siedziby swojego banku i zostawia do rozpatrzenia. Zanim dostanie jednak decyzję w sprawie kredytu, pracownik banku jest zobowiązany do tego, żeby skrupulatnie owe dane napisane przez klienta sprawdzić, poddać weryfikacji. Nie chcą wierzyć jedynie w oświadczenia zapisane na deklaracjach w oświadczeniu i przeglądają konta użytkownika na Facebooku, naszej-klasie lub innych stronach takich jak Goldenline czy Grono. Nie tylko czytają to co klient dodał o sobie na danym portalu, ale także przegląda jego fotki, które to potrafią być bazą danych o dzieciach, których istnienia nie podał w formularzu, posiadanym pojeździe.
Jedno i drugie ma związek z dodatkowymi obciążeniami, które potencjalny kredytobiorca musi ponosić cyklicznie. Tym samym jego potencjalna zdolność kredytowa może być niższa. Jasne jest, żę bank jeśli chodzi o kredyty nie opiera się tylko i wyłącznie na informacje uzyskane w ten sposób kiedy przyznaje pożyczkę pod zastaw nieruchomości, informacje potwierdza także w ważnych instytucjach takich jak BIK, ZUS czy US.
Brak możliwości komentowania.